Okropne, papierowe dialogi, mocno średnia gra młodych aktorów - nijaka, mdła rola Maćkowiaka, dobrze z młodych wypadła tylko Katarzyna Maciąg (Ula). Wątek lustracyjny, o którym najwięcej się w recenzjach pisało nie taki tragiczny - już się bałem, że będą chcieli twórcy przez cały film usprawiedliwiać postać Dąbrowskiego (Frycza), a tak się nie stało. Swoją drogą jego pijacki monolog przy ognisku to chyba najlepsza część filmu. Gdyby to był film debiutanta pomyślałbym, ze brak talentu. A że to film Stuhra - widać wypadek przy pracy. 5/10