PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=338628}
6,2 5 656
ocen
6,2 10 1 5656
4,8 4
oceny krytyków
Korowód
powrót do forum filmu Korowód

Dwie kobiety, dla których można oszaleć. Tak najkrócej scharakteryzowałbym Karolinę Gorczycę i Katarzynę Maciąg. Obydwie ukończyły krakowską PWST (co widać, słychać i czuć). Obydwie też zadebiutowały na dużym ekranie w „Korowodzie” Jerzego Stuhra z 2007 roku. Nie waham się stwierdzić, że był to debiut nadzwyczaj udany. Później, choć tak piękne i zdolne, nie zawsze miały równie dużo szczęścia - ich kolejny film, w którym wspólnie wystąpiły, to był koszmarnie nieudany horror „Strefa mroku”. Ale wracajmy do świetnego debiutu.

Do dzisiejszego wieczora Jerzy Stuhr jako reżyser jakoś mnie nie porywał. Jego filmy, choć bez wątpienie prezentujące wysoki poziom i artystyczną klasę, wydawały mi się trochę zbyt statyczne, akademickie, niewciągające. Nawet wtedy, gdy scenariusz był oparty na znakomitej prozie Jerzego Pilcha („Spis cudzołożnic”). Nie spodziewałem się zatem zbyt wiele również po „Korowodzie” . Tym bardziej, że jednym z głównych wątków miały być kwestie polityczne, teczkowo – rozliczeniowe. Będzie ciężko, patetycznie i martyrologicznie - myślałem sobie. Myliłem się. Teraz uważam, że szósty film w reżyserskim dorobku Jerzego Stuhra jest jego dziełem najbardziej błyskotliwym, a także najlżejszym – w najlepszym tego słowa znaczeniu.

Wcześniej wspomniałem tylko o aktorkach, ale główna postać w „Korowodzie” to niejaki Bartek Wilkosz, zagrany popisowo przez Kamila Maćkowiaka. Cwaniaczek, student – paparazzo (znakomity epizod z Olą Kwaśniewską, ilustrujący metody działania brukowców). Jest na tyle nieuczciwy, żeby nas zainteresować, ale nie aż tak, żebyśmy choć przez chwilę nie byli po jego stronie. Jego narzeczona – Kasia (zjawiskowa Karolina Gorczyca) to kobieta piękna, łagodna, podporządkowana mężczyźnie, po prostu hurysa z muzułmańskiego raju (o ileż ciekawszego niż ten chrześcijański...). W pewnym momencie pojawia się też Ula (jeszcze bardziej zjawiskowa Katarzyna Maciąg) – gra na cytrze, jest piękna, silna i mądra, ma przy tym powalający sex-appeal. Któż mógłby się oprzeć? Na pewno nie autor tej skromnej recenzji...

Bartek Wilkosz musi dokonać wyboru pomiędzy tymi dwiema pięknościami - i osobowościami. Uważam, że właśnie ten wątek, o proweniencji w gruncie rzeczy serialowej (komplikacje związane z dobieraniem się w pary – 90 procent problematyki seriali) profesor Stuhr poprowadził wręcz brawurowo. Kibicowałem Bartkowi przez cały czas z uwagą i współczuciem – bo jak tu nie współczuć, gdy się wybiera pomiędzy Kasią a Ulą (sam mam koleżanki o tych imionach, ale to nie do końca to samo co w filmie, gdyż jak wiadomo – „rzeczywistość skrzeczy”).

No i wreszcie wątek SB, teczek, agentów, et consortes. Martyrologia? Patos? Nuda? Nic z tych rzeczy. Tak jak Stuhr pewną ręką film wyreżyserował, tak samo znakomicie (i lekko, tzn. z polotem) napisał scenariusz. Otrzymujemy w fabule zręczne, pomysłowe „przekręty” Bartka, ale mamy też równie pomysłowo pokazany wątek SB i agentów, teczek, etc. Szczególne brawa należą się dla Jana Frycza, za fantastycznie zagrana rolę kata i jednocześnie ofiary. Jego rozmowa w Bieszczadach z Bartkiem przypomniała mi sztukę Wojciecha Bogusławskiego „Henryk IV na łowach”, obejrzaną w dawnym Teatrze Telewizji (było coś takiego, na długo przed „Tańcem z gwiazdami” i „Jak oni śpiewają”). Tylko dwóch aktorów i ich dialog – ale jaki!

Rektor krakowskiej PWST Jerzy Stuhr na pewno doskonale znał Teatr Telewizji, a ponadto na potrzeby „Korowodu” odkrył dwie wybitne absolwentki kierowanej przez siebie uczelni – i chwała mu za to. Przy okazji nakręcił też znakomity film, w którym oglądamy rzeczywistość IV RP, kiedy to obsesje zakompleksionych polityków łamały kariery i życiorysy, na zasadzie: zgrzeszyłeś, nie ma przebacz. Trzeba przyznać, że przedstawił metody pracy SB bardzo interesująco i pomysłowo (w końcu werbowano do tej służby absolwentów wyższych uczelni – studia dzienne). Na szczęście nie pozwolił temu wątkowi zdominować filmu. Jest więc „Korowód” dziełem opisującym rzeczywistość konkretnego czasu i miejsca, ale też – przede wszystkim – filmową opowieścią, którą ogląda się z zafascynowaniem. O ilu polskich filmach można to powiedzieć?

Zapraszam na moją stronę: http://rekomendacje.npx.pl

ocenił(a) film na 6
silentviper

Ja trochę żałowałem, że ciekawy wątek etyczny - "Oszustwo i krętactwo wczoraj i dziś; ta sama postawa czy jednak inna? Próba moralnej oceny." szybko ustępuje na taśmie filmowej miejsca historii spod znaku "Którą supermodelkę wybierze wyjątkowo beznadziejny chłopak?". W sumie całość dość jest zajmująca, ale od np. "Historii miłosnych" dzielą ten film niestety lata świetlne. :)

silentviper

Zapraszam do odwiedzenia mojego bloga: http://nowerekomendacje.blogspot.com/

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones